Namibia | Africa Press Trip 2019
Namibia | Africa Press Trip 20191000 km w 5 dni po bezdrożach Namibii dały nam w kość. Mamy w aparatach setki zdjęć, dziesiątki ludzkich historii i mnóstwo wspomnień. Udało się spełnić afrykańskie marzenie: zabrać do nieoczywistego kraju grupę europejskich dziennikarzy i pozwolić im bezpiecznie pracować w warunkach, które dają ogromne możliwości na zdobycie unikalnego contentu dla Czytelników.
Powtarzamy w goforworld.com, że podróż to nie zawsze wakacje. Że wyprawa może bardziej wymęczyć, niż dać wytchnienie, ale zawsze zostawi wrażenia nie do zastąpienia. Incentive dzisiaj ma dla nas zupełnie nową definicję – to bardziej wyprawa po wiedzę, niż zabawę. Nasi Klienci biznesowi coraz częściej chcą spróbować, trudno im kłócić się z trendem.
Wspólnie z naszymi afrykańskimi Partnerami przygotowaliśmy dla Huawei Mobile Poland warsztaty mobilnej fotografii w kraju, który jest bardzo kuszący w kadrze. Kilkadziesiąt osób w jednym namibijskim konwoju miało okazję przygotować dla swoich Czytelników w Danii, Turcji, Norwegii, Słowacji, Węgrzech, Austrii, Finlandii, Polsce, Czechach wyjątkowy materiał.
Od kobiet z legendarnego ludu Himba, które onieśmielają swoim strojem, czasem nagością, ale imponują siłą i tradycją, przez lud San, ginący w buszu, ale z dumnie pokazujący swoją tradycję i talenty artystyczne, po prawdziwe safari o zachodzie słońca z najważniejszymi królami zwierząt i off road w parku narodowym na gigantycznych wydmach w Sandwich Harbour.
Cały czas towarzyszyli nam lokalni przewodnicy, z własną afrykańska historią i ambasador Huawei Kristian … Zależało nam, żeby to nie było kolejne afrykańskie zdjęcie, ale żeby opowiadało historię, niosło emocje, radość, prawdę. Do tego trzeba już wiedzy, umiejętnego patrzenia i słuchania, niezależenie od tego jak pomocna jest technologia. To było widać szczególnie przy portretowaniu kobiet Himba i ludu San. Kiedy bliskość obiektywu i sposób widzenia świata fotografa ma znaczenie decydujące: otworzy bohatera lub pozostawi go niewzruszonym.
A mieliśmy okazję fotografować w warunkach bardzo zbliżonych do naturalnych, bez lokalnej cepelii i tłumów wokół. To wymusza zupełnie inne skupienie i głębszy szacunek. Wchodzi się niczym do Domu bohatera, skraca dystans, często pyta w wzrokiem, czy nie za blisko. Ale mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy na ludzi, którzy chcą by ich opowiedzieć. By zachować o nich pamięć.
Bardziej indywidualne było fotografowanie rozrzuconych gigantycznych głazów w Spitzkoppe. Trafiliśmy do naszego obozu tuż przed zachodem słońca. Kiedy Światło na tej czerwonej ziemi zagrało dla nas najpiękniejszą grę. Powtórka była o świcie. Walka z chłodem afrykańskiej zimy i portretowa zabawa z Helmi, naszą namibijską gospodynią. To tylko chwila kiedy słońce będzie za wysoko, a chętnych do najlepszego kadru nie brakowało. Cierpliwość w pośpiechu… udało się nie przegrać.
To był bardzo intensywny czas. Na koniec zostawiliśmy sobie symbol Namibii, no dobrze – jeden z symboli – gigantyczne wydmy w Sandwich Harbour. Można zobaczyć off road w Dubaju, Omanie, można przejść przez Saharę na wielbłądach, ale bliskość oceanu i możliwość patrzenia na niego z kilkudziesięciu metrów tu, w Afryce robi wrażenie nie do zapomnienia. Do tego dobre światło i czas… by skupić się na przestrzeni.